piątek, 14 marca 2014

Niemcy niedługo utoną w paragonach

Zachodnie państwa zawsze kojarzyły mi się z ekologicznym trybem życia. Z miastami, na ulicach których rozstawione są kosze na śmieci przystosowane do segregacji odpadów. Z ludźmi, którzy częściej niż my jeżdżą na rowerach żeby nie zatruwać bardziej i tak już dogorywającego środowiska. I na ogół tak jest. Ale są też i zachowania, które wcale nie należą do tych eco-friendly i na dodatek nie mają w ogóle sensu. Jednym z nich są wręcz monstrualne paragony, których cała masa Niemców każdego dnia dostaje chyba (tak lekko licząc) z miliard.


Standardowy paragon ze sklepów w Polsce rozmiarem mniej więcej przypomina banknot 20-sto złotowy (o ile nie robiliśmy zakupów na Święta). Zazwyczaj pakujemy go do portfela razem z wydaną resztą lub kartką kredytową i szczęśliwie idziemy do domu. Czasem szczęśliwym trafem natkniemy się na mały sklep, który paragony ścieśnia do minimum i wtedy taki papierek jest wielkości opakowania po listku gumy miętowej.
nowyland
nowy land

To w Polsce. A jak jest w Niemczech?
Zazwyczaj paragon jest większy od banknotu o wartości 500 euro. I wcale nie mówię tu o paragonie z 50 pozycjami. Wystarczą 2 -3. Może Niemcy lubią tylko to co długie?
nowy land

Prawdziwym królem paragonów jest sklep Rewe. Oni nie wiedzą co to umiar:
nowy land

nowy land

I jak tu schować takie paragony do portfela?
nowy land

nowy land

nowy land

nowy land


2 komentarze: