wtorek, 17 maja 2016

Czasem aż wstyd za swoich

Ten post piszę trochę wbrew sobie bo nie lubię pisać źle na temat Polaków. Jesteśmy jacy jesteśmy, każdy naród ma swoje przywary: Włosi są głośni, Niemcy obowiązkowi i schematyczni, my też możemy "pochwalić się" niejednym. I tak już jest. Istnieją jednak pewne granice uwarunkowane tym, jak inni postrzegają nas jako naród, zwłaszcza zagranicą. Ostatnio byłam świadkiem przekroczenia takiej granicy i uwierzcie mi, było mi wstyd, że ludzie, których obserwowałam to moi rodacy.


Uogólniając, jeśli miałabym wymienić top 3 rzeczy, z którymi Polska utożsamiana jest zagranicą, będą to: ładne dziewczyny, bigos i wódka. Niekoniecznie w tej kolejności.

Na pierwszy rzut oka można by przypuszczać, że ta trzecia rzecz jest raczej wspomniana w pejoratywnym kontekście. Otóż nie zgadzam się. Osobiście uważam, że wszystko jest dla ludzi tylko trzeba wiedzieć, gdzie są granice. I właśnie granice są tą rzeczą, której niekiedy nam Polakom brak.

Przechodząc do meritum. Nie tak dawno temu wsiadłam do pociągu typu Sbahn. Wieczór, dość dużo ludzi. Po chwili moją uwagę przykuła grupa 4 mężczyzn. Śmiali się i rozmawiali dość głośno po polsku. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby jeden do drugiego nie podawał co jakiś czas butelki z wódką.
Dla jasności, panowie nie byli agresywni czy wulgarni, ale było mi po prostu wstyd, że moi rodacy muszą się tak zachowywać. Przyciągali uwagę, co do tego nie ma wątpliwości. A wydaje mi się, że w Niemczech ludzie dość łatwo już rozpoznają język polski, chociażby po paru wyrazach.

Takie sytuacje kreują zły wizerunek Polaków i Polski i sami jesteśmy sobie winni. Przecież wódki można kulturalnie napić się w domu, a nie ostentacyjnie "żłopać" w miejscu publicznym.  

Może i nie jest to moje miejsce, ale apeluję o rozwagę i ogólny umiar ponieważ to, jak ludzie postrzegają nas jako Naród bardzo wpływa na wszystkie aspekty naszego życie zagranicą. 

Dziękuję,
M.

(zdjęcie .sm.poznan.pl)

9 komentarzy:

  1. Wizerunek Polaka za granicą jest dość "zróżnicowany", tzn. w Niemczech widzą nas inaczej niż np. w Anglii czy Hiszpanii. Często też pamiętajmy, że dany człowiek patrzy na cały naród przez pryzmat jednej poznanej osoby i to od niej zależy tak naprawdę, jak ten nasz wizerunek się będzie przedstawiał :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się, można pić, ale kulturalnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mieszkam w Anglii i niestety wiem o czym mowisz. Czasami nasz narod potrafi nas bardzo zawstydzic, tylko szkoda ze wlasni Ci ludzie, ktory sprawiaja, ze mamy taki wizerunek a nie inny sami nie czuja wstydu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez o tym kiedys pisalam, tylko z innej perspektywy:
    http://berlinmonamour.crazylife.pl/polak-polakowi-wilkiem/
    Niestety zdarzaja sie i takie sytuacje, ale warto pamietac, ze nic nigdy nie jest czarno-biale. ;-) Duzo Niemcow rowniez uwaza nas za pracowitych,solidnych,otwartych i serdecznych ludzi, ale to wszystko zalezy na to, kogo sie spotkalo na swojej drodze. Ja tez juz widzialam nie raz w S-Bahnie Niemcow, ktorzy wcale nie zachowywali sie lepiej od tych Polakow opisanych w tekscie,wiec nie uwazam, ze takie zachowania sa tylko nasza wizytowka. :P
    Pozdrawiam,
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  5. Pracowałam w Niemczech jako opiekunka, jako mój zmiennik przyjechał mężczyzna, musiałam pojechać z nim do sklepu, żeby mu pokazać gdzie ten sklep jest, i do tej pory się wstydzę za niego,głośny, arogancki, klął jak przysłowiowy szewc[ przepraszam szewców, bo nigdy nie słyszałam żeby tak któryś klął], nie wiem czy równie niestosownie zachowywał się w Polsce, ale tam po prostu okropnie, ja tam jeżdziłam do sklepów, tam już wiedzieli że jesteśmy polakami, to małe miasto -wszyscy wszystkich znają, więc po co takie zachowanie.Ja jak nie muszę, udaję że polaków nawet nie rozumiem, bo niestety zachowują się strasznie, te wszystkie, k.... , h... , jakie lecą, okropność. Pozdrawiam wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ukrywam, że już od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem emigracji. Niemieckiego uczyłam się przez 8 lat w szkole, i choć wiele już zapomniałam obecnie mogę powiedzieć, że język mam opanowany na poziomie podstawowym. Jestem młodą osobą, wiem, że wielu emigruje w pogoni za zarobkami. Ja emigruję ponieważ w pracy jaką wykonuję jestem tu w Polsce traktowana niczym "szmatka". Dla wyjaśnienia pracuję jako kasjer-sprzedawca. Chciałabym dalej wykonywać swoją pracę, moim celem jest odłożenie na swoją edukację, ale człowiek nie jest w stanie pracować kiedy na każdym kroku ktoś go obraża i wyzywa - bo takich właśnie klientów Polaków muszę codziennie obsługiwać. Owszem są też miłe osoby, ale w mniejszości. Chcę emigrować, nie tyle dla pieniędzy co dla poczucia, że fakt, że jestem kasjerem nie upoważnia nikogo do wylewania na mnie swojej agresji. Może w Niemczech szanują ludzi bardziej niż u nas? Mam nadzieję, że niedługo się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludzie sa rozni: dobrzy i zli - niezaleznie od narodowosci. Od 3 lat mieszkam w Niemczech i zauwazylam , ze patologia ( np. nadmierne picie) dotyka Polakow i Niemcow tez. Jak ktos ma ambicje i chce pracowac- to zawsze cos dla siebie znajdzie, gdy dla kogos socjal i piwo- to szczyt marzen, rowniez to ma;)
    Moj maz ma firme budowlana, ciezko pracuje i czesto ma problemy z pracownikami- Polakami, ktorzy pija w pracy, ale jednoczesnie sa b. utalentowanymi glazurnikami czy hydraulikami, ja jestem pracownikiem handlowym w firme meza i dzieki ciezkiej pracy posiadamy wlasne, piekne mieszkanie, stac nas na urlop w Hiszpanii czy Wloszech 3 razy w roku itp. Nie powinnismy uogolniac i uzywac stereotypow, gdyz, kazdy, i Niemiec i Polak , jest kowalem swojego losu i ma to, co sobie wypracowal...
    A przy okazji- szycunek za mily i uzyteczny blog, przydatny na obczyznie:))
    Pozdrawiam wszystkich tolerancyjnych, milyc, kulturalnych i zyczliwych ludzi:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym rozpoznawaniem od razu języka polskiego bywa różnie. Mieszkam 80 km od granicy niemiecko- francuskiej i parę razy byłem zapytany w jakim języku mówię. Koledzy z pracy na początku kazali mi nawet recytować polskie zdania i twierdzili że brzmi to dla nich jak chiński. Niestety kiedy widzę na ulicy pijanych ludzi lub słyszę z daleka krzyki i dźwięk tluczonych butelek jestem od razu pewien, że to Polacy i w 90 procentach się to zgadza.

    OdpowiedzUsuń