czwartek, 21 listopada 2013

Rower, który stał - historia prawdziwa

Dziś opowieść, która dla statystycznego Polaka wychowanego w naszym pięknym kraju może okazać się bajkę lub historią z cyklu science fiction. A na pewno Was zdziwi, tak jak zdziwiła mnie. I tak, do dzisiaj się tego wstydzę.

Jednego dnia w Niemczech stałam na przystanku czekając na tramwaj. Obok tego miejsca, stał słup z ogłoszeniami. Ot słup, jak słup, wszystko po niemiecku, więc zrozumiałam tylko kilka plakatów. Ale nie sam słup stanowił centrum mojego zainteresowania. Obok słupa, właściwie to przy słupie, stał oparty rower. Rower całkiem nowy, na pewno sprawny, może kolor tylko jakiś dziwny. Ale rower, jak rower. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby rower był do słupa przywiązany, albo chociaż przypięty do pobliskiego drzewa czy płotu. A tu rower stał tak "samopas". A właściciela brak.

I tu dziwna rzecz - bardzo możliwe, że wiele osób w krajach północno-zachodnich robi tak na co dzień i to nikogo nie dziwi. Mnie jednak zdziwiło.
Będąc bądź co bądź Polką rozglądałam się dość gorliwie wokoło i patrzyłam czy zaraz zza rogu nie wyjdzie właściciel owego roweru i po prostu nie zabierze go zanim ktoś inny to zrobi. Na tramwaj czekałam jakieś 15 minut i przez cały ten czas wypatrywałam właściciela. Sprawdziłam też, żeby się upewnić czy rower może przypadkiem nie jest jednak przywiązany. Ale nic. Ani sznurka. Ani linki. Ani właściciela.
Pomyślałam sobie "no trudno", a że tramwaj w końcu podjechał to do niego wsiadłam i odjechałam.

Na tym nie kończy się jednak historia z rowerem. Nie kończy się też poziom mojego zdziwienia. Otóż tego samego dnia, pięć godzin później wracałam do domu, w którym wtedy mieszkałam. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy wysiadając na tym samym przystanku i przechodząc obok słupa, rower nadal tam stał!
W tamtym momencie pomyślałam: "Kurczę, to naprawdę niesamowite". Rower stoi nieprzypięty pół dnia i nikt, dosłownie nikt nie połasił się, żeby go wziąć. Jak to możliwe? Żaden złodziej czy bezdomny.

Z tej historii wyniosłam jedną lekcję - moje zdziwienie jest typowe dla Polaków. Dlaczego? Bo u nas w kraju taki rower z pewnością nie postałby 5 godzin.

(zdjecie: img.likely.pl)

2 komentarze:

  1. Mojej matce 2 raze rower ukradli. W Niemczech. I nie były to jakieś super dobre sprzęty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Salo, widać nie ma reguły, a może zależy to od tego, w której części Niemiec mieszkasz. Czynników może być wiele. Mnie jednak bardzo zdziwiło to, że opisywany przeze mnie rower jednak stał :)

      Usuń