poniedziałek, 20 stycznia 2014

Pozdrowienia z nowego miejsca!

Kochani,
witam Was już z nowego miejsca. Niemcy przywitały mnie słońcem i dość fajną pogodą.
Okazało się, że uciekłam od śniegu, który w Polsce już powoli zaczyna się zadomawiać, a tu jeszcze jakby późna jesień i ani widu białego puchu. Jak dla mnie ok.


Mimo pomocy ze wszystkich stron, podróżowanie z maksymalnie dozwoloną wagą bagażu + torebka wypchana po brzegi, nie należy do łatwych zadań. Wiadomo, zazwyczaj nikt nie chce spóźnić się na samolot, tym bardziej gdy lot jest dość ważny. Na lotnisku byłam więc chyba ze trzy godziny wcześniej. Myślałam, że zdanie bagażu i odprawa zajmą mi nie wiadomo ile czasu... Ku mojemu zaskoczeniu wszystko trwało może 20 minut.
I tak ślęczałam na lotnisku. W sklepach Duty Free nie mogłam nic kupić bo nie miałabym nawet gdzie upchać czegokolwiek. Dla niepoznaki  kupiłam więc małą wodę za 6 złotych i tak sobie siedziałam nie mając nic lepszego do roboty.

Po raz pierwszy w życiu leciałam też samolotem mniejszym od standardowego. Po obu stronach miał tylko dwa siedzenia i był dość krótki. Trochę się obawiałam, ale widać niepotrzebnie, bo jestem cała i zdrowa na miejscu.

Od teraz nie ma już żartów. Już niedługo znajdziecie na blogu zdecydowanie więcej postów związanych z nauką niemieckiego i życiem w Niemczech.
Tymczasem, a propos życia w Niemczech zabieram się za układanie tego całego przywiezionego bagażu. W końcu nie targałam go na marne :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz