Z tym tematem czasem spotykam sie też na różnego rodzaju kontach społecznościowych,
gdzie ludzie najczęściej wstawiają obrazek typu: „Kiedy mieszkasz za granicą
wszyscy chcą wiedzieć ile zarabiasz, ale nikt cię nie zapyta za iloma ludźmi tęsknisz.“
Nie wiem czy to prawda, że akurat wszyscy są aż tak ciekawi ile kto zarabia
i dlaczego, ale druga część tego zdania to nic innego jak prawda.
Mieszkając za granicą tęsknisz za wszystkim i za wszystkimi. Wiadomo, na co
dzień tak sie tego nie odczuwa, bo jest tyle rzeczy do zrobienia. Ale czasem
kiedy człowiek tak sobie siądzie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i popatrzy
za okno, nagle ni z tego ni z owego ogarnia go wielka tęsknota.
Rodzina, przyjaciele, znajomi, nawet jedzenie, chociaż wiadomo, że akurat
bez porządnego białego sera czy wina półsłodkiego da się żyć.
Gorzej kiedy tak
bardzo brakuje nam bliskich...
Wiadomo, że każdy
kiedyś wyfruwa z rodzinnego gniazdka i zaczyna budować swoje życie na własną rękę.
Inaczej jest jednak kiedy mieszkasz dalej i nie możesz tak po prostu wpaść do
domu na weekend bo nie widziałeś rodziców już miesiąc czy dwa.
Pewnie teraz
niektórzy z was myślą “nie przesadzaj, przecież Polska i Niemcy nie leżą na
przeciwnych końcach świata, nie mazgaj sie tylko pakuj się w samochód i jedź.”
Ahhh, żeby to było
takie proste…
Oto co Wam powiem:
- Tak, to prawda, Polska i Niemcy to sąsiedzi. Nie oznacza to jednak, że podróż do domu jest taka prosta.
- Samochodu nie mam, a do domu mam okolo 1 200 km. Ostatnim razem gdy odwiedzałam rodzinę, podróż w jedną stornę zajęła mi 12 godzin.
- Tak, są samoloty, ale albo nie do tego miasta do którego chcę akurat lecieć, albo tak drogie, że włosy stają na głowie.
- Tak, można spędzić 12 godzin w podróży w jedną stronę aby odwiedzić bliskich, ale trzeba też mieć na to czas. Przynajmniej wziąć dłuższy urlop w pracy, bo na weekend (nawet przedłużony) nie oplaca się jechać.
Przechodząc do meritum, nie jest prawdą, że gdy emigruje się do bliskiego sąsiada,
do domu można pojechac ‘w każdej chwili’. To dość błędne stwierdzenie,
powtarzane przez ludzi, którzy nigdy nie doświadczyli życia za granicą lub którzy
swoją rodzinę i znajomych mają relatywnie blisko, w odległości 200-400 km.
Bo tak naprawdę, ta ‘każda chwila’ jest dość trudna do znalezienia. Życie
toczy sie własnych torem i zawsze coś się dzieje. To ‘coś’ zazwyczaj jest
bardzo ważną przeszkodą do tego aby pewnego dnia, tak po prostu wstać rano w
sobotę i przy śniadaniu wpaść na pomysł aby odwiedzić rodzinę, a w przeciągu
godziny spakować się i zrobić bliskim niespodziankę...
(zdjęcie: pod-wiatrrr.blog.onet.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz