I stało się! Po prawie 6 latach w Niemczech w końcu się na niego doczekałam! Cud? Hmmmm... nie sądzę. To chyba bardziej kwestia otworzenia oczu na rynek i potrzeby ludzi, a zwłaszcza Polaków.
Pamiętacie ten wpis sprzed prawie 4 lat? Jego tytuł brzmi: "Czego brakuje nam w niemieckich sklepach?" Ułożyliśmy tam wspólnie listę produktów, których próżno szukać w typowych sklepach w Niemczech, za to w Polsce znajdziemy je praktycznie w każdym sklepie osiedlowym. Było na niej między innymi wino półsłodkie, chałka, fasolka szparagowa czy kisiel.
Ale dlaczego mówię o jakimś starym wpisie sprzed lat? Bo oto Panie i Panowie oficjalnie mogę ogłosić, że sieć sklepów Lidl postanowiła spełnić jedno życzenie na naszej liście marzeń!
Otóż robiąc następnym razem zakupy w Lidlu przyjrzyjcie się dobrze zawartości lodówek. Obok jogurtów i serków wiejskich znajdziecie tam dobrze nam wszystkim znany TWARÓG!
Tak! Dobrze czytacie! TWARÓG!
I może czytacie ten wpis będąc jeszcze w Polsce, albo jesteście z tych szczęśliwców, którzy mieszkają obok polskich sklepów. I w tym momencie kompletnie nie rozumiecie tej ekscytacji. Ale uwierzcie mi na słowo, dla większości Polaków mieszkających w Niemczech to właśnie jest to na co czekaliśmy. I to od bardzo długiego czasu.
Jeśli przeczytaliście także mój wpis sprzed 4 lat, widzicie, że biały ser znalazł się na pierwszym miejscu naszej listy życzeń. To produkt, którego brakuje nam najbardziej. Bo jak z pączków można zrezygnować (w trosce o sylwetkę oczywiście), albo zastąpić takiego pysznego świeżutkiego polskiego pączka drętwym niemieckim "Berliner", to już białego sera nic nam nie zastąpi. A teraz jest!
I zanim ktokolwiek z Was moi drodzy napisze mi w komentarzu, typu:
- E taaammm, to pewnie jednorazowe
- Lidl co chwila ma akcje pod tytułem "włoski tydzień", tydzień grecki", "smaki USA". Teraz pewnie jest tydzień polski
- a u mnie nie ma
To pragnę zaznaczyć, że nowinę sprawdziłam osobiście i wielokrotnie. Twaróg w Lidlu kupuję już od jakiś 2 miesięcy, byłam też w różnych lokalizacjach. Także śmiało mogę stwierdzić, że jest to stała oferta. Jest się z czego cieszyć!
Od teraz koniec z przywożeniem twarogu. W końcu możemy, po prostu jak człowiek spokojnie usiąść w niedzielny poranek i na śniadanie zjeść kanapkę z twarogiem i dżemem, na podwieczorek upiec sernik, a na kolację zjeść twaróg ze szczypiorkiem na słono.
Ahhh bo się rozmarzyłam...
I dla tych z Was, którzy zadają sobie teraz pytanie w stylu Zwariowała? Cały wpis o białym serze? Co jest? Odpowiadam: TAK! Uznałam tę informację za tak istotną, że postanowiłam napisać post o twarogu. Niech będzie to wyrazem mojej dozgonnej miłosci i oddania.
Życzę smacznego!
M.
Sam doskonale widze odwiedzając regularnie Bawarie i Monachium jak wiele polskich produktów pojawia się w sklepach. Ludzie chcą mieć dostęp do produktów, które kojarzą im się z rodzinnymi stronami i pozwalają przypomnieć sobie stare czasy.
OdpowiedzUsuńDokładnie. I chwała za to tym sklepom, które odpowiadają pozytywnie na potrzeby klientów :)
UsuńSuper, fajny wpis.
OdpowiedzUsuńOj tak, ja z radością zglądam do Rewe na Polską pułkę.
OdpowiedzUsuń